czwartek, 11 grudnia 2014

Rozdział II

Obudziło mnie jasne światło, wpadające przez szparę w oknie. Obejrzałam się po pokoju. Zaraz gdzie ja jestem? Zwinnym ruchem wstałam z łóżka i ruszyłam w kierunku drzwi. Nic nie pamiętam, może to wszystko mi się śni. Moim oczom ukazał się szeroki korytarz. Nie wiedząc w którym kierunku iść, zdałam się na intuicję i skierowałam się w lewo. Trafiłam na długie drewniane schody, ostrożnie stanęłam na jednym z nich, a do moich uszu dobiegło głośne trzaśnięcie. Nie mówcie mi, że podłoga się wali! Na szczęście nic takiego się nie stało. Moje serce zaczęło jeszcze mocniej bić, gdy z dołu usłyszałam cichą muzykę. Z każdym moim krokiem stawała się coraz głośniejsza, a ja podążałam wytrwale w jej kierunku. Przede mną rozpostarły się stare drewniane drzwi, usłyszałam ciche skrzypnięcię. Teraz już byłam pewna, tą muzykę wywoływały jakiś stary instrument.  Słyszałam już wyraźnie, melodia była bardzo delikatna i cicha, lecz po chwili została przerwana głośnym hukiem. Obróciłam się a za mną stał on..
Obudziłam się zlana potem, rozejrzałam się po pokoju, na pewno nie jest mój, więc gdzie ja jestem? W pewnym momencie usłyszałam głośną muzykę i w tym samym czasie przypomniał mi się mój sen. Był taki dziwny i tajemniczy i ta osoba, jakbym ją skądś kojarzyła. W pewnym momencie drzwi otwarły się z hukiem, a w drzwiach stanęła moja.. kuzynka??
-Ohh- krzyknęła- jak wydoroślałaś!! Jak cię ostatnio widziałam byłaś taka mała.. No i jak ci się podoba twój nowy pokój? Nie chcieliśmy cię wczoraj budzić, tak słodko spałaś, ale teraz chodź na dół. Zrobiłam ci piękne powitalne śniadanie, mam nadzieję, że ci będzie smakować, wiesz nie jestem najlepszą kucharką, ale idzie mi  coraz lepiej! Smażę włąśnie naleśniki.. cholera chyba coś się pali... Zaraz wracam.- nie czekając na moją odpowiedź wybiegła za drzwi. Rozejrzałam się po pokoju, był bardzo duży, jego ściany były białe, lecz trochę poniszczone. Jakby ktoś w pośpiechu coś z nich zrywał, jakieś plakaty czy coś. Z mojej prawej strony stała duża szafa, a obok niej pokaźne białe biurko. Trochę pusto.. Wstałam szukając wzrokiem mojej torby, lecz nigdzie jej nie widziałam. Zajrzałam pod łóżko, gdy miałam już wstać nagle coś zamajaczyło w jego ciemnościach. Wpełzłam pod nie i wyciągnęłam rękę, gdy już prawie miałam to coś usłyszałam krzyk i z całej siły walnęłam głową o drewno. Na pewno będę miała siniaka, dlaczego zawsze ja mam takiego pecha? Usłyszałam kroki na schodach i rozmasowując obolałe miejsce wyszłam spod łóżka. W chwilę później znowu ujrzałam Nadię, stała z moją torbą trzumając ją jedną ręką.
-Masz, ubierz się, zapomniałam ci jej wczoraj przynieść. Coś się stało?-zapytała z wyraźnym zaniepokojeniem na twarzy. Mimo tego, że długo jej nie widziałam i prawie jej nie znam już ją lubię, może nie będzie tutaj tak najgorzej..
-Nie, walnęłam się lekko w głowę, dzięki że przyniosłaś torbę właśnie jej szukałam- wzięłam  ją od niej z wielkim trudem, uginając się pod jej ciężarem. Jak ona to mogła trzymać w jednej ręce?-Jak tam naleśniki?-spytałam
-Hmm.. trcohę się spaliły, ale wiesz poleję je syropem czekoladowym i będą jak nowe- odpowiedziała z uśmiechem- a teraz się szybko ubieraj, jedz i idziemy na wycieczkę.
Gdy zostałam sama w pokoju, zaniechałam ponownego wchodzenia pod łóżko, już chyba na zawsze. Otworzyłam torbę i wyciągnęłam z niej proste czarne rurki i białą bluzkę z ćwiekami na kołnierzu. Wzięłam jeszcze kosmetyczkę i wyszłam na korytarz w poszukiwaniu łazienki. Rozejrzałam się po holu, był bardzo starodawnie urządzowny,w odróżnieniu od mojego pokoju. Pod moimi nogami zaskrzypiała podłoga, a po chwili przede mną otwarły się drzwi. Weszłam do środka i zdziwiłam się tym co zobaczyłam. W pomieszczeniu było czuć zapach starych książek, a każdą ścianę, zajmował regał, nie było na nim ani jednego wolnego miejsca. Ten pokój zapierał dech w piersiach, był taki.. Poczułam na plecach lekki przeciąg,  odwróciłam się i ujrzałam Nadię. Nawet nie zauważyłam, że drzwi się zamknęły.
-Hej- na jej ustach widniał uśmiech, lecz widziałam, że była spięta- szukasz łazienki? Chodź zaprowadzę cię, naleśniki stygną.-Wyszła z pokoju, a ja ruszyłam za nią, chcąc dorównać jej kroku. Nagle usłyszałam, że znowu coś mówi- Wiesz, chyba nie powinnać tam wchodzić, te drzwi są już stare, same się zamykają, otwierają, nie chcę żebyś się kiedyś zatrzasnęła-Nie odpowiedziałam, widziałam, że coś jej chodzi po głowie. Po chwili byłam już w łazience. Rozejrzałam się, łazienka jak łazienka, nic wyjątkowego, po chwili zaczęłam się odświeżać. Gdy byłam już gotowa, usłyszałam trzask i szybko chwyciłam klamkę, drzwi były zamknięte. Zaczęłam panikować. Może Nadia miała rację, ale przecież nic nie mówiła o łazience. Z mocno bijącym sercem spróbowałam jeszcze raz, co interesujące tym razem drzwi ustąpiły. Dziwne. Prędko zeszłam na dół i niewiele myśląc kierując się zapachem trafiłam do kuchni. Przystanęłam czując nagły przypływ wspomnień. Zobaczyłam pewną starą już kobietę, krążyła ona zdenerwowana po pokoju, trzymając na rękach małego chłopca..
-Hej! Słyszysz mnie? Siadaj jedz, mam nadzieję że ci będzie smakować, zaraz wychodzimy.- głos Nadii wyrwał mnie z osłupienia.
Szybko zjadłam naleśniki, które nie były takie najgorsze, rzeczywiście czekolada zamaskowała smak spalenizny. Czułam że  kuzynka coś mówi, lecz ja się wyłączyłam, to całe miejsce jest jakeś dziwne, znajome, choć wiem, że przecież nigdy tu nie byłam.
Odniosłam talerz do zlewu i usłyszałam ponaglający głos Nadii, bym  się pośpieszyła, widocznie nie może się doczekać by mi wszystko pokazać. Ubrałam cienki czarny płaszcz, bo jednak nie było tak ciepło, i niskie kozaczki i wyszłam razem z Nadią przed dom.
-Zobaczysz spodoba ci się, tu jest tak pięknie.. Te lasy, jeziora, słuchaj, możemy iść najpierw do sklepu, przy drugiej ulicy, muszę coś kupić na obiad, co ty na to?- w odpowiedzi pokiwałam głową, a ona znowu zajęła się rozmową, ja jakoś nie miałam na to ochoty- Jutro pójdziesz do szkoły, jest już wszystko załatwione, tam jest naprawdę wspaniale, wysoki poziom, ale co tam na pewno poznasz wspaniałych ludzi. Ja sama tam chodziłam i zapamiętam te czasy do końca życia..- uśmiech zniknął z jej twarzy, a ona zamilkła, nie pytałam. Szłyśmy w przyjemnym milczeniu. Po pięciu minutach ujrzałam mały sklepik otoczony niskimi domami z przpięknymi ogrodami. To wszystko wydawało się takie znajome i kojące, chciałabym zrobić zdjęcie, szkoda, że nie wzięłam aparatu.Spojrzałam na Nadię, która stała z niespokojnym uśmiechem- Słuchaj zapomniałam portfela, musimy się wrócić, bardzo cię przepraszam, chyba, że chcesz teraz pozwiedzać, a ja sama wstąpię tu popołudniu?
-Nie szkodzi, możemy się wrócić- powiedziałam z uśmiechem
-No jak chcesz, tylko potem nie miej mi tego za złe- odpowiedziała mi tym samym. Gdy powoli ruszyłyśmy z powrotem, nagle usłyszałam jak ktoś woła Nadię. Obróciłam się i ujrzałam starszą kobietę, która szybko zrównała się z nami.
-Nadia, słuchaj musisz iść ze mną to ważne, muszę ci coś powiedzieć- powiedziała zdyszana i zdezorientowanym wzrokiem obejrzała się na mnie
-Miło mi jestem Caroline, kuzynka Nadii- wyciągnęłam rękę w kierunku kobiety, nie odpowiedziała mi tym samym, tylko spojrzała na Nadię- To ważne.
-Co się stało? No dobrze, wpadnę do ciebie za pół godziny, bo miałam właśnie..- spróbowała wytłumaczyć Nadia
-Nie, teraz. Nie możemy czekać
-No dobrze ale, Care może iść z nami?-spytała. Kobieta popatrzyła na mnie z zaciekawieniem i niecierpliwością, i pokręciła głową. Co jest takie ważne i czemu nic nie mogę o tym wiedzieć?
-Okay Nadia, może będzie szybciej jak ty pójdziesz po te pieniądze. Masz klucz, spotkamy się tu za piętnaście minut, nie będziesz zła?- Szybko pokiwałam głową i uśmiechnęłam się- Nie, mi to nawet pasuje, przejdę się trochę może sama popatrzę gdzieniegdzie, spotkajmy się tu za pół godziny.- Wzięłam od niej klucze i nie patrząc już na tą dziwną kobietę, obróciłam się na pięcie, i ruszyłam w drogę powrotną. Obejrzałam się i zobaczyłam jak Nadia z tą kobietą szybko gdzieś pędziły, wyraźnie o czymś dyskutując. Szłam ciesząc się widokiem, postanowiłam przed pójściem po pieniądze jeszcze się gdzieś przejść. Może to było nierozsądne, ale czułam się w tym miejscu jak w domu. W pewnym momencie usłyszałam za sobą kroki, rozejrzałam się i zrozumiałam, że nie wiem , gdzie jestem. Otaczał mnie tylko las. Jeszcze raz przejechałam wzrokiem po krajobrazie i w pewnym momencie moje  serce stanęło, zza drzew wyszedł chłopak. Spotkaliśmy się spojrzeniem, a on ironicznie się uśmiechnął. Może nie byłoby to nic takiego, gdyby to nie był ten chłopak, który śni mi się od  pewnego czasu prawie co noc, nigdy nie widziałam go wyraźnie, ale po prostu to czułam. Jego loki były w lekkim nieładzie, miał na sobie mundurek szkolny, który był lekko poszarpany. Stanął w miejscu a ja znowu spotkałam się z jego zimnym spojrzeniem. Mimo, że chciałam nie mogłam się ruszyć, ale może wcale tego nie chciałam. Prawdę mówiąc byłam ciekawa co z tego wyniknie. Przejechałam po nim wzrokiem, posyłając mu kpiący uśmiech. Zanim jego twarz znowu przybrała kamienną maskę, na moment zabawiło na niej zaskoczenie, czy zdezorientowanie nie byłam pewna. Mierzyliśmy się wzrokiem tworząc pewnego rodzaju walkę. Której nie zamierzałam przegrać. Muszę się dowiedzieć o co chodzi. Jego twarz rozjaśniła się w uśmiechu, nie wiedziałam o co chodzi, po chwili do moich uszu doszedł dzwonek telefonu. Zmuszając się do przerwania tego wszystkiego ześlizgnęłam wzrokiem na ekran, to jest jakaś dziecinada w którą nie zamierzam się bawić. Na wyświetlaczu zobaczyłam nieznany mi numer. To pewnie Nadia. Zerkając znowu w kierunku lasu, zrozumiałam, że jestem sama, ani śladu chłopaka. Nie wiedzieć czemu usłyszałam ciche 'do zobaczenia', ale pewnie mi się zdawało, go już od jakiegoś czasu tu nie było..


2 komentarze=nowy rozdział

2 komentarze:

  1. Bardzo polubiłam Nadię :)
    Jestem ciekawa o co chodziło z tą kobietą, która potrzebowała jej pomocy
    Harry jest jak jakaś zjawa
    Pojawia się i znika ;)
    Czekam na next i życzę weny skarbie
    Mam nadzieję, że będziesz mnie informować na tt o nowych rozdziałach :)
    @Mrs_Hazza94

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki xx nawet nie wiesz jak się cieszę mój pierwszy komentarz xD

    OdpowiedzUsuń