środa, 11 marca 2015

Rozdział XVII

__________________________________8 lat temu_______________________________________
Obudziła mnie cicha rozmowa z pokoju obok. Przytuliłam bardziej misia i zamknęłam oczy, starając się nie podsłuchiwać. Wsłuchałam się w tykanie wskazówek zegara. Gdy doliczyłam do stu, drzwi do mojego pokoju otwarły się i stanęła w nich moja mama. W jej oczach lśniły łzy. Bardzo rzadko zdarzało się by płakała, dlatego od razu wiedziałam, że stało się coś strasznego. Trzymając misia wstałam z łóżka, a ona wzięła mnie w ramiona.
-Reb..kochanie-słyszałam jak szepcze przy moim uchu, głos jej drżał. Odsunęła mnie od siebie i popatrzyła w oczy.-Pamiętasz ciocię Natalie?-pokiwałam lekko głową-A pamiętasz jej córeczkę? Tak świetnie się razem bawiłyście. Teraz zostawię cię z wujkiem i razem pojedziecie do cioci.-spojrzałam na nią, a w moich oczach pojawiły się łzy, które moja mama wytarła opuszkami palców. Po chwili znowu wzięła mnie w ramiona.
-Już czas.-za nami rozległ się męski głos, którego nigdy dotąd nie słyszałam.
-Znajdę cię, rozumiesz? Niedługo się zobaczymy. Wtedy..wtedy ja, ty.. i.. będziemy razem. Wszyscy będziemy razem.- kolejny raz jej ciałem wstrząsnął szloch i w tym samym czasie poczułam dojmującą pustkę. Ostatni raz spojrzałam w jej oczy. Zniknęła, a ja już nic nie czułam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Caroline, obudź się.-z ciemności wyłowiła się twarz kobiety, miała długie brązowe włosy i oczy z których biło naturalne ciepło. Uśmiechnęła się i wyciągnęła w moim kierunku dłoń. Zrobiłam to samo i, gdy do zetknięcia brakowały już milimetry poczułam jak ktoś ciągnie mnie w drugą stronę.
-Słyszysz mnie? Wstawaj.-otworzyłam oczy do połowy i zamknęłam je natychmiast czując wielki ból. Moja głowa rozpadała się na tysiące kawałeczków. Poczułam koło siebie czyjąś obecność i momentalnie podniosłam się napotykając na swojej drodze twardą przeszkodę.
-Leż.-usłyszałam przy swoim uchu głos Harry'ego. Podskoczyłam waląc głową w coś twardego. Obróciłam się i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że znajduje się na tylnym siedzeniu samochodu.
-Co? Gdzie ja jestem? Co się stało?-z moich ust wyleciał potok słów, wystraszona sięgnęłam do drzwi, ale były zamknięte. Na twarzy chłopaka pojawił się cień uśmiechu, który znikł natychmiast po zerknięciu nad moje ramię.
-Cholera-Harry obrócił się i przeklinając uruchomił samochód. Auto ruszyło z głośnym piskiem, zdenerwowana obróciłam się za siebie. Był to idealny moment by zauważyć czarny pojazd wyjeżdżający zza zakrętu. Z trudem wyprostowałam się na siedzeniu, a wtedy prędkość wbiła mnie w siedzenia.
-Zapnij pasy.-krzyknął chłopak w moim kierunku, zrobiłam co kazał i spojrzałam w tylną szybę. Czarny samochód z każdą sekundą niebezpiecznie zbliżał się do nas. Wytężyłam wzrok próbując dojrzeć twarz kierowcy. Niestety na nic. W  głowie czułam pustkę, nie wiedziałam co się stało. Harry przeklinając sięgnął pod siedzenie i wyciągnął spod niej broń. Wydałam z siebie cichy krzyk, czując przypływ wspomnień. Złapałam się siedzenia i spróbowałam spokojnie oddychać, samochód był już tylko parę metrów za nami. Chłopak otworzył okno siłując się z kierownicą. Nagle nastąpił głośny huk i poczułam jak coś wali w nas z wielką siłą. Nagle poleciałam do przodu waląc głową w przednie siedzenie.
Przez chwilę zupełnie nic nie widziałam, lecz gdy znikły mroczki poczułam silny ból w okolicach czoła. Złapałam się za nie ręką i pisnęłam widząc na palcach krew. Harry oddychał ciężko, znad maski unosił się dym. Obrócił się do mnie i popatrzył ze strachem na twarzy. Ból nasilił się ze zdwojoną siłą, a ja zatopiłam się w mroku.
Gdy się obudziłam nie wiedziałam gdzie jestem. W ciemnościach rozpoznałam zarysy samochodu. Przypominając sobie powoli zdarzenia, które miały miejsce poderwałam się i rozejrzałam za drogą ucieczki. Moje ciało pulsowało od bólu, a ja uświadomiłam sobie, że jestem sama. Sięgnęłam do klamki mając wielką nadzieję, że będzie otwarta. Niestety nie.
-Cholera-rozglądnęłam się szukając czegoś, czym można by rozbić szybę, gdy usłyszałam zbliżające się kroki. Nie zastanawiając się co zrobić przymknęłam oczy. Ktoś otworzył drzwi i do środka wleciało zimne i orzeźwiające powietrze. Poczułam jak ktoś mnie łapie w talii i wyciąga z samochodu. Widząc szansę ucieczki natychmiast otwarłam oczy i zaczęłam się wyrywać.
-Nie ruszaj się-usłyszałam przy swojej twarzy ochrypły głos  Harry'ego, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
-Puść mnie.-krzyknęłam i spróbowałam sama stanąć no nogach.
-Uspokój się, nic ci nie zrobię-powiedział opuszczając mnie na ziemię. Odsunął się dając mi miejsce do ucieczki, lecz nie wiedzieć czemu dalej stałam w miejscu wpatrując się w niego.
-Po co ci broń?-spytałam, patrząc na niego spod zmrużonych powiek
-Bardzo dobre pytanie. Jak widzisz się przydała, a teraz chodź.-pociągnął mnie za ramię w swoją stronę.
-Gdzie?-chłopak wskazał na znajdujący się za nim budynek, który ledwo wyróżniał się w ciemnościach. Szerze to bardziej przypominał ruinę, niż dom. Na jednej ścian widniał napis "Grozi zawaleniem, nie zbliżać się". Harry jakby wiedząc na co patrzę dodał-Nie, to tak tylko, by nikt się tu nie kręcił.
-Nigdzie nie idę.-powiedziałam stanowczo kręcąc głową.
-Posłuchaj: albo pójdziesz ze mną i zostaniesz tu do rana, albo czeka cię całonocna wędrówka na piechotę do domu.-słysząc to popatrzyłam na niego i z dumnie uniesioną głową ruszyłam w kierunku drogi. Dobiegł mnie śmiech Harry'ego.
-Wiesz, że idziesz w złą stronę?-powiedział ze śmiechem. Fuknęłam na niego i odwróciłam się wdeptując w coś miękkiego, po chwili leżałam na ziemi próbując powstrzymać się przed rzuceniem na chłopaka. Podszedł do mnie powolnym krokiem i ominął kierując się do samochodu. Wstałam trzymając się za głowę.
-Au.. gdzie idziesz?-spytałam chłopaka ziewając, nagle zachciało mi się spać. Harry uśmiechnął się.
-Po rzeczy.-otworzył bagażnik i wyciągnął z niego jakąś torbę.-Idziemy?
-Nie. Nie dopóki mi wszystkiego nie wyjaśnisz.-powiedziałam stanowczo i zatrzymałam się.
-A co chcesz wiedzieć?
-Najpierw co to był za facet.
-Em.. były kolega.
-To chyba zbytnio się  nie lubicie.-powiedziałam sarkastycznie.
-No nie.-Harry odwrócił się i zniknął w ciemnościach. Zastanawiałam się, czy serio mówił o odległości dzielącej nas od domu. Wahając się ruszyłam za nim, nic się przecież nie stanie, a może się czegoś dowiem. Stanęłam przy budynku i czekałam, aż chłopak w końcu otworzy drzwi. Przepuścił mnie i weszłam do środka. Po chwili pomieszczenie wypełniło  się światłem.
-Witamy w naszych skromnych progach.-powiedział, a ja rozejrzałam się po wnętrzu
-Wow..-tylko tyle udało mi się wykrztusić. Staliśmy w wielkim salonie, podłoga była przyozdobiona wielkim dywanem, a na każdej ze ścian wisiało parę gitar. W samym centrum znajdował się plazmowy telewizor, a obok niego stół do bilardu. Obok były drzwi jak podejrzewam do kuchni.
-Ty tu mieszkasz?-spytałam
-Nie, to dom mojego kolegi.. Często go nie ma, więc jest to taki hotel tymczasowy.-Harry podniósł wzrok i spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem-Chodź, trzeba to przemyć.-właśnie w tej chwili poczułam piekące pulsowanie. Ruszył w kierunku drzwi, a ja nie wiedząc co zrobić podążyłam za nim. Trochę się pomyliłam, bo zamiast kuchni zastałam duży hol, na którego końcu mieściły się już trochę nadużyte schody.
-Jesteś pewny, że się nie zawalą?-spytałam niepewnie.
-Oczywiście, że nie.-Harry dla udowodnienia chwycił za wystający koniec barierki i zaczął nim potrząsać-Widzisz nic się nie stało-powiedział i popatrzył na mnie dziwnie, gdy ja w tym czasie zwijałam się ze śmiechu. Wskazałam na jego rękę, w której pozostał kawałek drewna. Harry roześmiał się, a na jego twarzy pojawiły się dołeczki. Pierwszy raz widzę by śmiał się tak naprawdę, a nie sztucznie jak zwykle. Minęłam go i z wysoko uniesioną górę zaczęłam się piąć po schodach. Z moich ust wydostał się krzyk, a ja wylądowałam w ramionach Harry'ego z cudem unikając zderzenia z ziemią.
-Mówiłeś, że są bezpieczne-powiedziałam z wyrzutem.
-Nie przypominam sobie..-pomimo moich sprzeciwów wziął mnie na ręce i wniósł na górę. Znaleźliśmy się w długim i ciemnym korytarzu. Harry błądząc otworzył któreś ze drzwi i posadził mnie na blacie. Rozejrzałam się, choć tak jak myślałam znaleźliśmy się w łazience. Chociaż, nie jestem pewna, czy można ją tak nazwać.. Nagle poczułam ostre pieczenie i odskoczyłam na bok. Harry z gazikiem w ręce popatrzył na mnie jakbym była dzieckiem i teatralnie westchnął. Przejrzałam się w lustrze i szybko odwróciłam wzrok, po prawej stronie czoła widniała okropna rana, z której na szczęście już nie sączyła się krew.
-Siadaj.-powiedział Harry. Zrobiłam co prosił, lecz gdy jego ręka zbliżyła się do rany odepchnęłam go.
-Co?-spytał
-Daj, sama to zrobię.-powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Nie.
-Tak. Daj mi to.-rozkazałam i wstałam próbując mu wyrwać wacik. Podniósł go do góry, a ja prychnęłam wkurzona.
-Proszę cię, usiądź.-westchnęłam i przystanęłam kiwając głową. Na jego twarzy zagościł uśmiech ulgi.
Na przekór jemu, gdy przyłożył gazik do rany, pociągnęłam go za rękę wyrywając jej zawartość. Nagle jego twarz znalazła się milimetry od mojej. Czułam na ustach jego ciepły oddech Spojrzałam w górę i napotkałam duże zielone oczy, w których znajdowały się białe plamki, których wcześniej nie zauważyłam. Moje serce zaczęło szybciej bić, gdy jego usta niebezpiecznie zbliżyły się do moich.


___________________________________________________________________________

Heeej <3 Jak się podobał rozdział ? :)) Zapraszam do komentowania :}}

2 komentarze:

  1. Awww. Wreszcie między nimi zaczyna się coś dziać. Czekałam na to od dawna
    Mam nadzieję, że Caro nie da mu w pysk za to, że ją pocałował ;)
    Ogólnie rozdział boski ❤ jak zawsze z resztą :)
    Czekam na next i życzę weny
    Buziaki @Mrs_Hazza94

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie kryminalne akcje. Dużo adrenaliny. Kto do nich strzelał?
    Czekałam na ten moment pocałunku od dawna :)
    Weny @angelharry99

    OdpowiedzUsuń