~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~12 lat temu~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Harry! Moja mama miała rację, nie możemy tak po prostu sobie wychodzić. To niebezpieczne.-ściszyła głos
-Ale dlaczego nie? Od dawna to planowaliśmy, a ja zamierzam tam pójść i..
-Rób co chcesz, lecz potem do mnie nie przychodź o pomoc.-zmrużyłem oczy, gdy Lucy pokazała mi język i odeszła. Oparłem łokcie na kolanach. Trudno ona nie chce iść, to idę sam. Postanowione. Resztę dnia spędziłem na przygotowaniach. Spakowałem plecak i ukryłem go pod łóżkiem. Przed wszystkimi udawałem, że zrezygnowałem. Żeby nie wzbudzać podejrzeń nie okazywałem zbytnich chęci do zjedzenia obiadu, ani pójścia spać. Gdy wybiła północ, ubrałem wcześniej przygotowane ciuchy, miałem szczęście, że było lato. Cicho przemknąłem przez korytarz zaglądając do pokoju Lucy, czy na pewno śpi. Uspokojony jak najciszej zszedłem po schodach, skutecznie omijając skrzypiące schodki. Wyszedłem na dwór i wyciągnąłem zza drzewa plecak i latarkę. Noc była cicha, podskoczyłem słysząc nadjeżdżający samochód. Dziś było wyjątkowo ciepło, ostrożnie otwarłem tylną bramę i ruszyłem w stronę lasu. Ominąłem szerokim łukiem domy i znalazłem się wśród drzew. Przymknąłem oko na niepokojące odgłosy, teraz nie mogłem się wycofać. Tydzień temu jak byliśmy z Lucy nad rzeką zauważyliśmy coś dziwnego, nie wiem jeszcze co, ale zamierzam się dziś dowiedzieć. Ale ona oczywiście naoglądała się jakichś horrorów i teraz boi się w ogóle wyjść z domu. A to niby ja jestem ten młodszy. Lucy do niczego mi nie jest potrzebna, sam sobie poradzę. Gdy zbliżałem się do celu, moja latarka zaczęła wariować. Zastanawiając się co zrobić, zauważyłem jakieś światło nadchodzące zza najbliższych drzew. Z mocno bijącym sercem ukryłem się zza jednym z nich i ostrożnie wyjrzałem. Nagle światło znikło, a na jego tle pojawił się jakiś mężczyzna. Dopiero po chwili zauważyłem, że z mojej dłoni dochodzi światło. Latarka się włączyła. Ta krótka chwila wystarczyła by mężczyzna dowiedział się o mojej obecności. Przełknąłem ślinę, zastanawiając się nad drogą ucieczki, gdy poczułem silne ręce zasłaniające mi usta.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Harry?-usłyszałem cichy krzyk dziewczyny. Jak najszybciej wstałem przecierając oczy. Sięgnąłem po woreczek znajdujący się za mną. Po chwili drzwi otwarły się.
-Co ty tu robisz?
-Miałaś się nie ruszać.-powiedzieliśmy w tym samym czasie. Caroline z wyraźnym grymasem na twarzy, podpierając się ściany skakała w moim kierunku. Gdyby nie powaga sytuacji uznałbym to za komiczne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Harry długo nie wracał. Poczekałam, aż przeminie fala bólu i uważając by nie stanąć na chorej stopie ruszyłam w kierunku schodów. Gdy zauważyłam go siedzącego w bibliotece byłam w szoku. Nie dlatego, że nie powinien tam być, lecz poczułam się jakoś tak.. dziwnie.
-Co ty tu robisz?-ponowiłam pytanie
-Em.. szukałem łazienki.-powiedział i zerknął na trzymany w ręce lód, chyba zrozumiał, że jego kłamstwo nie jest wiarygodne i zmienił temat.-Co tu się stało? Jak się czujesz?
-Dobrze.-pokiwałam głową, był bardzo roztrzęsiony- A ty? Jakoś tak dziwnie wyglądasz.-odwrócił się ode mnie i podszedł do biurka. Jednym ruchem podniósł je do pionu, na szczęście nie było złamane. Ruszyłam parę kroków i nagle poczułam silny ból w kostce. Harry podszedł do mnie i posadził na biurku. Przyłożył mi do stopy lód.
-Nic ci nie będzie.-posłał mi uśmiech i usiadł obok.-Co się tutaj stało?
-Szczerze mówiąc nie wiem. W sumie wcześniej byłam tu tylko raz.-na jego twarzy wymalowało się zdziwienie.-Nadia powiedziała, że drzwi się zatrzaskują i..-chłopak prychnął śmiechem.
-Oczywiście-nie mógł przestać się śmiać-Co innego miałaby ci powiedzieć?-popatrzyłam na niego, niemo mówiąc by kontynuował, wyszczerzył się.-No wiesz.. myślałem, że jesteś bystrzejsza. To chyba oczywiste, że nie chce..-nagle drzwi otwarły się i stanęła w nich wcześniej wspomniana osoba, gdy ujrzała Harry'ego na jej twarzy wymalowała się złość.
-Co ty tu robisz?-syknęła
-Właściwie już wychodziłem.-posłał mi promienny uśmiech i nachylił się całując mnie w policzek. Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Trzymaj się.-powiedział bezgłośnie i wyszedł posyłając Nadii kpiący uśmiech.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy Harry wyszedł, nie mogłam odpędzić się od pytań kuzynki. Za to potem cały wieczór mnie ignorowała, wcześniej upewniwszy się, że nic mi nie jest. Niestety kostka nadal bolała, pojawił się wielki siniak. Koło dwudziestej do moich drzwi zawitała rozpromieniona Alyss. Nie wiadomo skąd wiedziała o moim spotkaniu z Harrym i po przeprowadzeniu mi kazania, jaki to on jest zły przeszła do sedna sprawy i przez trzy godziny opowiadała mi o poznanym na wczorajszej imprezie chłopaku.
-Podobno parę dni temu przyjechał tu do ojca, wcześniej mieszkał z matką w Londynie. Nie uwierzysz! Będzie się uczył w naszej szkole.-musiałam ją uspokoić by nie opowiadała mi wszystkich szczegółów ich jednodniowego płomiennego romansu. Jeszcze w sumie tak dobrze go nie widziałam, ale z opowiadań Alyss wywnioskowałam, że jest jakimś najprzystojniejszym człowiekiem na świecie..
-Właśnie! Jutro go poznasz! Opowiadałam mu o tobie, na pewno się zaprzyjaźnicie.-wygląda na to, że już całkowicie zapomniała o Carterze, gdy tylko jej o nim wspomniałam zbyła mnie machnięciem ręki. Skończyło się na tym, że obie zasnęłyśmy w trakcie dokładnego streszczenia ich wieczoru, po imprezie od razu poszli do niego do domu. Chciałam jej coś napomknąć o ostrożności, lecz byłam tak zmęczona, że nie miałam na nic siły. Rano obudziło mnie mocne walnięcie poduszką. Przede mną stała już gotowa Alyss, widać, że pożyczyła moje kosmetyki, po ostatnim razie prawie nic mi nie zostało. Pospiesznie zjadłyśmy śniadanie i ruszyłyśmy drogę. Byłyśmy już spóźnione na pierwszą lekcję. Od wczoraj wieczór nie widziałam Nadii, chyba w ogóle nie wychodziła ze swojego pokoju. Gdybym wiedziała, że tak to się skończy wcale nie poszłabym nad to jezioro, tam w końcu wszystko się zaczęło. Przekroczyłyśmy próg szkoły, Alyss wzięła mnie za rękę i pociągnęła za sobą, ledwo mogłam za nią nadążyć. Widzę, że dość szybko zmieniła obiekt zainteresowań. W pewnym momencie stanęła tak, że o mało na nią nie wpadłam. Przed nami zgromadził się duży tłum uczniów, ktoś coś krzyczał, lecz nic nie mogłam zrozumieć. Razem z Alyss zaczęłyśmy się przez niego przepychać. Po chwili ujrzałam bijących się na podłodze dwóch chłopaków. Przystanęłam oszołomiona rozpoznając w jednym z nich Harry'ego. Przyjaciółka wydała z siebie zduszony krzyk. Pędem popędziła naprzód i zaczęła odciągać Harry'ego od wcale nie słabszego niż on chłopaka. Mogłam się tylko domyślać, że to o nim paplała mi całą noc. Gdy ją zobaczył natychmiast wstał i podszedł do niej. Z jego wargi leciała krew. Mimo tego musiałam przyznać, że był całkiem przystojny i to nawet bardzo. Harry popatrzył na mnie i posłał mi gardzące spojrzenie, czyli zapominamy o wczorajszym dniu. Z jego brwi sączyła się ciemna maź. Podążył w moim kierunku i obrócił się potrącając jakichś chłopaków. Zobaczyłam biegnącą do niego Maddie.. oczywiście.. Czy w tej szkole są jacyś nauczyciele? Westchnęłam i postanowiłam poszukać przyjaciółki. Nigdzie jej nie było. Zrezygnowana ruszyłam na pierwszą lekcję.
Minęły cztery godziny, wykonałam już chyba do niej z tysiąc telefonów. Ani razu nie odebrała, nie wiem czy coś się jej nie stało. Postanowiłam sprawdzić u niej w domu, w sumie było mi to na rękę ostatnią lekcją była matma, której nienawidziłam. I tak bym nie mogła się skupić, więc wyszłabym pewnie z nową pałą do kolekcji. Chociaż może Alyss poszła do tego chłopaka, w takim wypadku chyba nie muszę się o nią martwić. Z jednej strony ciekawe o co im poszło, Zayn, bo chyba tak miał na imię przyjechał dopiero parę dni temu. Prawie niemożliwe wydaje się by zdążyli się już pokłócić, ale w sumie to Harry..
-Gdzie zgubiłaś przyjaciółeczkę?-gdy byłam już przy wyjściu rozległ się za mną głos Maddie, odwróciłam się na pięcie.-Całkiem niezły ten jej chłopak, chociaż..
-Chociaż co?-spytałam zirytowana. Nie miałam ochoty na rozmowę z nią.
-Nic.. po prostu mi jej szkoda, słyszałam, że..
-Daj im spokój-syknęłam i obróciłam się odchodząc.. cholera, nie wzięłam książek z szafki na jutro.. trudno nie będę się już wracać, jeszcze mi tego brakowało, by jakiś nauczyciel mnie zauważył.
Po dziesięciu minutach znalazłam się przed domem Alyss, zapukałam mając nadzieję, że jej rodziców nie będzie. Odpowiedziała mi cisza. Ponowiłam ruch, lecz dalej nikt nie otwierał. Zrezygnowana rozglądnęłam się wokół, jeszcze raz zadzwoniłam do przyjaciółki i ruszyłam w drogę powrotną do domu. Wstąpiłam jeszcze do sklepu po małe zakupy, miałam wielką ochotę na coś słodkiego. Wychodząc usłyszałam zbliżające się śmiechy. Nie wiedząc czemu to robię skryłam się za ścianą. Po paru chwilach zauważyłam przechodzącego obok mnie Harry'ego. Nie to było dla mnie szokiem, bardzie to z kim szedł.. Obok niego truchtała uśmiechając się Rebecka. Nie mogłam się ruszyć, po jakimś czasie, gdy odzyskałam czucie w kończynach byli już na końcu ulicy. Nie mogąc poskromić swojej ciekawości, jak najciszej umiałam skierowałam się za nimi. Starałam się utrzymywać w miarę dużą odległość, lecz raz Harry o mało mnie nie zauważył. Samo to wystarczyło bym dostała palpitacji serca. Ominęli dom dziewczynki i ruszyli ścieżką do lasu. Co jakiś czas dochodził mnie głos Harry'ego i śmiech małej, nie słyszałam by sama się odzywała. O co w tym wszystkim chodziło? Koniec końców jest to trochę dziwne. Jej rodzice o tym wiedzą? O mało nie potknęłam się o wystający korzeń, dalej mnie bolała stopa. Nagle przed moimi oczami wyrosła jakaś mała chatka. Czułam się jak w bajce. Może zaraz pojawi się tu siedmiu krasnoludków? Na pierwszy rzut oka pomyślałabym, że jest opuszczona, lecz po chwili przed jej drzwi wyszła jakaś starsza kobieta. Poczułam jakieś dziwne uczucie w sercu. Wzięła Rebeckę na ręce i przytuliła Harry'ego. Z daleka widziałam, ze na jego twarzy widniał szczery szeroki uśmiech. Nie mogłam się nadziwić. Popatrzył w moim kierunku poprawiając grzywkę, a ja szybko schowałam się za drzewo. Może mnie nie widział, właściwie czemu się ukrywam, przecież nie robię niczego złego? Sam mi co dopiero wypominał, że jestem naiwna, zamierzam się dowiedzieć o co tu chodzi. Odetchnęłam z ulgą, gdy wszyscy przekroczyli próg domku. Cały zbudowany był z drewna, w niektórych miejscach leżały pourywane deski. W sumie nie wiem czemu, ale mimo wszystko wyglądał bardzo uroczo. Szczególnie te kolorowe firanki i piękne kwiaty posadzone w doniczkach przed nim. Mimowolnie się uśmiechnęłam, czułam się w tym miejscu jak w domu. Podeszłam trochę bliżej, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Moje spojrzenie powędrowało w kierunku okna. Drgnęłam, gdy uświadomiłam sobie co właśnie robię, dawniej na pewno bym nie śledziła ludzi, a tym bardziej ich nie podsłuchiwała. Postanowiłam się oddalić, gdy usłyszałam nagle skrzypienie drzwi znieruchomiałam, nie wiedząc co zrobić. Ciągle byłam na polu widzenia. Doszły do mnie ich głosy, gdy myślałam, że już wszystko skończone, ktoś powalił mnie na ziemię. Zasłonił mi usta i odciągnął za ścianę, przygniatając mnie do ziemi. Próbowałam się wyrywać, lecz nic to nie dało. Serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi. Czemu tu w ogóle przyszłam? Teraz moim jedynym marzeniem było cofnąć to wszystko. Na próby mojego uwolnienia, mężczyzna wzmocnił uścisk. Przez sekundę udało mi się uchwycić jego profil. Nie zdążyłam rozpoznać kim jest, lecz w głębi umysłu czułam, że gdzieś go już widziałam.
-Cicho księżniczko, chyba nie chcesz by cię zobaczyli?.-zamarłam słysząc jego głos, tuż przy moim uchu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heej, co sądzicie o tym rozdziale? :)) Cała historia będzie się coraz bardziej rozkręcać i mam nadzieję, że jak na razie wam się podoba. Zapraszam do komentowania, jeśli miałybyście jakieś uwagi, co do tego bloga, śmiało piszcie. :=)
WOW WOW WOW
OdpowiedzUsuńMam tyle pytań co do tej historii
Skąd Harry zna Rebecke i dlaczego jej rodzice pozwalają jej sobie tak spacerować z nim :)
Caroline powinna zażądać od Nadii wyjaśnień.
Harry zdaje się dobrze wiedzieć co dziewczyna ukrywa
Kto u lich zaatakował Caro? i Harry'ego na początku rozdziału?
Podobała mi się bójka. Harry jest taki mrrrr. W dodatku tak słodko zaopiekował się Caro
Wiem, że już to pisałam, ale się powtórzę: KOCHAM TO OPOWIADANIE
Jesteś naprawdę genialna
Życzę weny skarbie. Buziaki @Mrs_Hazza94
A zapomniałam o tej kobiecie, do której poszedł Hazz z Rebecką. Ciekawe kto to jest i skąd ją znają
UsuńCzekam niecierpliwie na next
dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki :) nie wiesz jak się cieszę czytając twoje komentarze, dają mi ogromny zapał :))
UsuńWow jestem pod wrażeniem dużo się dzieje, czekam na next.Życzę weny @angelharry99
OdpowiedzUsuń