Moje serce biło coraz mocniej. Widziałam odchodzących Reb i Harry'ego. Modliłam się, by któreś z nich się odwróciło. Gdy zniknęli za horyzontem, straciłam ostatnie nadzieje. Uścisk trochę zelżał, więc spróbowałam obrócić głowę, by dojrzeć jego twarz. Mężczyzna nachylił się nade mną.
-Teraz z ciebie zejdę i sobie pójdę.-czułam jakby kamień spadł mi z serca-Ty się nie obrócisz i nie wstaniesz jeszcze przez minutę.-starałam się nie roześmiać- Nie będziesz mnie śledzić ani nie będziesz próbowała się dowiedzieć kim jestem. Zapomnisz o tym zdarzeniu. Jeżeli nie, nie będę miał problemu z powiedzeniem wszystkim o tym co robisz za plecami przyjaciół. Alyss, chyba nie będzie zadowolona, że ukrywasz przed nią takie rzeczy?-kolejny raz spróbowałam się wyrwać. Po pierwsze skąd on o tym wszystkim wie? Po drugie, czego ode mnie chciał?-Liczę do trzech, a ty się nie odwracasz, tak?-pokiwałam głową, po chwili uścisk zelżał, a potem kompletnie zniknął.-Do zobaczenia księżniczko.-wyszeptał a ja zadrżałam. Usłyszałam jego kroki. Gdy zrozumiałam, że już odszedł wystarczająco by nie zauważyć, że się odwracam, ostrożnie obejrzałam się za siebie. Podskoczyłam widząc tylko pusty krajobraz. Poczułam ciarki na plecach. To nie możliwe. Wstałam i roztarłam bolące ręce.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Usłyszałem walenie do drzwi. Wkurzony zakryłem głowę poduszką, kto jest takim idiotą by przychodzić do mnie o siódmej rano?! Po pięciu minutach, ktoś nadal nie chciał odpuścić. Powoli zwlekłem się z łóżka, lewo unikając zetknięcia się z szafą. Co za porąbany dzień. Zszedłem na dół przecierając oczy. Otworzyłem drzwi i westchnąłem sfrustrowany.
-Kierstin?
-Harry! Co ty sobie wyobrażasz?!-starsza kobieta przekroczyła próg i weszła do salonu. Ziewając powlokłem się za nią.-Od tygodnia nie było cię w szkole. Nie wiem co sobie myślisz, za kogo się uważasz, ale..
-Miałem coś do załatwienia, zresztą to nie twoja sprawa. A teraz wybacz, ale chciałbym jeszcze się położyć..
-Proszę chociaż mnie posłuchaj.-Kierstin usiadła na kanapie i wskazała na miejsce obok siebie. Przeczesując włosy przysiadłem obok-Harry, to, że nie zgadzamy się w niektórych sprawach..-otwarłem usta by jej przerwać, lecz machnęła ręką-Nie przerywaj mi, to, że się od nas odciąłeś, nie znaczy, że nam już na tobie nie zależy. Przyszłam tu tylko, by ci powiedzieć, że mimo tego wszystkiego zawsze możesz do nas przyjść, a my ci pomożemy. Oczywiście łatwiej by było, gdybyś jednak podjął z nami współpracę, ale..-roześmiałem się patrząc na nią zszokowany
-Po tym wszystkim.. po tym wszystkim, wy macie nadzieję, że będzie tak jak dawniej? Że wrócę do domu, i co, może będę jeszcze wam pomagać? Nie mam już czternastu lat, wtedy mogliście mnie zmanipulować, teraz już się wam nie uda. Gdyby nie to, że boicie się, że wasze ciemne sprawki wyjdą na wierzch nawet byś tu nie przyszła.
-Harry, to nie tak. Nie pamiętasz? Jak kiedyś było dobrze, ja, ty i Lucy. A Nadia? Byliście kiedyś przyjaciółmi. Najlepszymi. Nie chciałbyś..
-Tamte czasy już nie wrócą.-powiedziałem z goryczą w głosie. W oczach kobiety pojawiły się łzy. Odwróciłem głowę.-Wyjdź.-powiedziałem i wyszedłem z pokoju kierując się na górę. Otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, lecz chyba zmieniła zdanie. Pokręciła głową i skierowała się do drzwi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nadszedł już październik. Od prawie tygodnia ani razu nie wyszło słońce. Ciągle pada deszcz i wieje wiatr, boję się, że niedługo spadnie śnieg. Od półtora tygodnia Nadię widzę tylko przelotem, rano wychodzi przede mną, a wraca, gdy już śpię. Już nawet nie pytam co się takiego ważnego dzieje, wiem, że nie uzyskałabym odpowiedzi. Pociesza mnie to, że za niedługo rozpocznie się weekend biologiczno-chemiczny. Jest wielka szansa, że na niego pojadę, moje oceny z tych przedmiotów są wyśmienite, ale nie to mnie cieszy najbardziej. Wrócę do Londynu, a nauczyciel na pewno zgodzi się bym w danym nam czasie wolnym odwiedziła rodziców. Naprawdę się za nimi stęskniłam. Czuję się jak bym z nimi nie rozmawiała od lat. Również od półtora tygodnia w moim życiu wieje nudą. Alyss widuję tylko w szkole, całe dni spędza z Zaynem. Ciągle utrzymuje, że są tylko w przyjacielskich warunkach, lecz można się już tylko domyślić co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Gdy tylko ją spotykam nie da się z nią dogadać. Ciągle chodzi zamyślona, nie mówiąc już o tym, że tam gdzie ona to i on. Wydaje mi się, że jest wszędzie. Mam co do niego mieszane uczucia. Miałam wiele czasu na przemyślenia. Dalej nie mam pomysłu kim mógł być tym człowiek. Wkurza mnie to, że gdzieś na końcu mojego umysłu coś mi świta, lecz za żadne skarby nie mogę sobie tego poukładać. Czuję, że prawda jest gdzieś blisko mnie.. wraz z tą osobą. Nie rozpracowałam też co łączy Reb i Harry'ego, zresztą co do niego to nie widziałam go od tamtego dnia. Nie pojawiał się w szkole, co dziwne zaczynało mnie to niepokoić. Dziwiło mnie też to, że ostatnimi czasy coraz częściej przyłapywałam się na myśleniu o nim. Całe szczęście, że jest to tylko spowodowane tym całym zamieszaniem. Dzisiaj był piątek. Zmierzałam do szkoły brnąc przez deszcz. Strasznie zmarzłam, nie czułam już twarzy ani rąk. Wiatr wiele razy o mało nie wyrwał mi parasolu z ręki. Od półtora tygodnia drogę tę muszę przebywać sama, tylko parę razy zdarzył się wyjątek, że Alyss do mnie dołączała. Gdy nie było Harry'ego Carter zawsze odcinał się od Maddie i jej przyjaciółek, których imion nie jestem w stanie zapamiętać. W każdym razie Alyss nie miała już ochoty na jego towarzystwo, więc ciągle znikała gdzieś z Zaynem, przez co ja też byłam sama. Jakoś tak się złożyło, że zgadaliśmy się kiedyś po zajęciach i od tamtej pory dużo czasu spędzaliśmy razem. Wcześniej nawet nie zauważałam tego jaki jest przyjacielski i wesoły. Ma świetne poczucie humoru.
-Cholera.-pobiegłam za parasolem, który przez moją nieuwagę wypadł mi z ręki. Nagle moją uwagę odwróciła osoba, która wychodziła z domu, naprzeciwko mnie. Nie wiedząc czemu wystraszyłam się, dopóki nie zobaczyłam, że jest to pani Wilson. Przywitałam się z nią grzecznie, lecz nie odpowiedziała. Zatrzymałam się i popatrzyłam za nią. Prawie biegła, ciągle wymachując rękami, jakby próbując zakryć się przed wszechobecną wodą. Obróciłam się i odskoczyłam zaskoczona, nagle na balkonie tego samego domu pojawił się nie kto inny... a Harry Styles we własnej osobie. Był w samym podkoszulku, który już zdążył już całkiem przemóc od padającego deszczu. Na jego twarz spadały mokre włosy, w sumie to wyglądał całkiem przystojnie.. Chwilę zajęło mi uświadomienie sobie, tego co właśnie sobie pomyślałam. Harry i przystojnie? Skarciłam samą siebie w myślach. Poczułam na sobie czyjś wzrok i podniosłam głowę. Rozglądnęłam się i spojrzałam na chłopaka. Gdy zauważył, że na niego patrzę natychmiast odwrócił głowę i wszedł do środka. Zmieszana ruszyłam w kierunku szkoły.
-Caroline!-usłyszałam za sobą krzyk Alyss i odwróciłam się. Biegła do mnie po drodze wbiegając w jakąś dziewczyną i o mało nie wylewając na nią trzymanej kawy.
-Słuchaj! Idziemy dzisiaj na imprezę!-powiedziała zdyszana i od razu ruszyła w drugą stronę ciągnąc mnie za sobą-Tak dawno nigdzie razem nie byłyśmy, moi rodzice razem z Reb jadą do ciotki w góry. Na cały weekend. Powiemy Nadii, że nocujesz u mnie i mamy całą noc dla siebie.To co?-spytała z wielką ekscytacją w oczach
-Ee.. to rozumiem, że Zayn wyjechał?
-Nie no co ty-wybuchła śmiechem-Miał coś do załatwienia.-spojrzałam na nią pytającym wzrokiem-No, ale nie bądź zła, przepraszam, wiem, że ostatnio w ogóle nie miałam dla ciebie czasu, ale..
-Ale się zakochałaś?-Alyss walnęła mnie w ramię
-Nie? Po prostu wiesz, jest całkiem fajny i..
-No niech ci będzie, zgadzam się-nie chciałam wysłuchiwać po raz setny tych jej opowieści
~~~~~~~~
-Masz weź tą-wzięłam sukienkę od Alyss, nawet na nią nie patrząc i zapakowałam ją do torby.
-Coś się stało?-podskoczyłam słysząc jej głos
-Nie, a co?
-Nic, jakaś taka zamyślona jesteś. To co idziemy?-pokiwałam głową i powlokłam się za nią na dół. Nie miałam ochoty na żadne imprezy, od rana bolała mnie głowa. Nadii oczywiście nie było. Zdziwiłam się widząc pod moim domem samochód, doznałam jeszcze większego szoku, gdy wyszedł z niego Carter. Czyżby się pogodzili?
-Hej, pospieszcie się. Musimy jeszcze was odstawić do domu.
-Musimy?-spytałam nic nie rozumiejąc
-Em.. Harry też jedzie..Alyss ci nie mówiła?-pokręciłam głową i skierowałam się do auta. Otworzyłam drzwi i westchnęłam widząc siedzącego obok Harry'ego.
-Hej.-uśmiechnął się krzywo, nie odpowiedziałam i zapięłam pasy. Po chwili ruszyliśmy. Alyss i Carter od razu zaczęli się przekomarzać
-Chyba w tym nie pójdziesz?-spojrzałam na chłopaka, który wskazał na moje ciuchy. Przewróciłam oczami.- Coś się stało? Nie będziesz się do mnie odzywać?-wydawało mi się, że przez ułamek sekundy na jego twarzy pojawiło się coś na wzór zaniepokojenia, lecz pewnie tylko mi się wydawało. Pokręciłam głową.
-Po prostu jestem zmęczona.Czemu nie było cię w szkole?
-A ty zawsze musisz być taka ciekawska?
-Tak.-wzruszyłam ramionami, a Harry się zaśmiał.
-To co?-ponowiłam pytanie, a on westchnął wpatrując się w krajobraz za oknem. W końcu zatrzymaliśmy się i razem z Alyss wyszłyśmy z samochodu kierując się do jej domu. Od razu poszłyśmy się przebrać. Sukienka, którą wcześniej wcisnęła mi przyjaciółka, teraz wydawała mi się o wiele za krótka. Była cała czarna z ćwiekami na ramionach. Całkiem śliczna, lecz to nic nie zmieniało. Gdy ją przymierzyłam nie było już sposobu by przekonać Alyss, bym mogła pójść w czymś innym.Zrobienie makijażu powierzyłam przyjaciółce, zawsze jej pięknie wychodził. Nigdy nie za mocno, ale też nie zbyt sztywno. Wyjrzałam przez okno i mimowolnie uśmiechnęłam się widząc Cartera i Harry'ego grających w piłkę. Wybuchłam śmiechem, gdy o mało nie wpadł do kałuży.
-Z czego się śmiejesz?-odwróciłam się i zobaczyłam gotową już przyjaciółkę. Wyglądała naprawdę cudownie, granatowa sukienka odkrywająca plecy idealnie do niej pasowała.
-Idziemy?-pokiwała głową uśmiechając się.
Wyszłyśmy na dwór i popatrzyłyśmy wyczekująco na chłopaków.
-Pospieszcie się.-krzyknęła Alyss
-Zaraz-odkrzyknął Harry, przymierzając się do strzału. Jak dzieci. Zaczęło kropić, zaraz pewnie znowu lunie. Chłopak rozpiął koszulę o kilka guzików i wrzasnął ze szczęścia widząc Cartera, który pod wpływem złości potknął się i wleciał pod rynnę. Sama nie mogłam się powstrzymać i po chwili dołączyłam do niego. Alyss prychnęła i skierowała się do auta, czyżby nadal zależało jej na chłopaku? Harry wyszczerzył się do mnie w uśmiechu i wskazał na parę śmiesznie poruszając brwiami. Roześmiałam się.
Wysiedliśmy przed jakimś klubem znajdującym się przy krańcu miasta. Z zewnątrz dochodziła głośna muzyka. Przeszliśmy na sam początek kolejki, a Carter poszedł porozmawiać z ochroniarzem. Natomiast Harry od razu gdzieś zniknął.
-Patrz, ten jest ładny.-Alyss szturchnęła mnie w ramię pokazując na stojącego za nami bruneta. Potrząsnęłam głową śmiejąc się, a ta myśli tylko o tym..-A ten? Patrz..-obróciłam się i mój wzrok padł na mężczyznę stojącego parę metrów od nas. Skutecznie krył się w cieniu, przeszedł mnie dreszcz. Zimnym spojrzeniem patrzył w moim kierunku-Ej!-ktoś pociągnął mnie za rękę-Wchodzimy.
Przekroczyłyśmy próg, a ja miałam ochotę znowu wyjść na zewnątrz. Muzyka rozsadzała mi uszy. Alyss natychmiastowo pociągnęła mnie w stronę baru. Złożyła jakieś zamówienie, a ja usiadłam na stołku obok, resztkami woli powstrzymując się przed zasłonięciem uszu. Poczułam szturchnięcie w ramię i w tej samej chwili przyjaciółka wcisnęła mi w rękę jakiegoś kolorowego drinka. Zaśmiałam się na włożoną do niego różową parasolkę. W jednej chwili przed nami zmaterializował się Carter.
-Zatańczysz?-spytał mnie, a ja spojrzałam na niego zdziwiona
-Oczywiście, że tak-Alyss popchnęła mnie w jego stronę sama podchodząc do najbliższego chłopaka. Jednym haustem dopiłam resztę napoju, przy tym o mało się nim nie dławiąc i razem z Carterem ruszyłam na środek sali. Jak się bawić, to się bawić. Czułam, że alkohol już przyćmił mi czyste myślenie. Rzuciłam się w wir tańca i nawet nie zauważyłam, gdy mój partner został zmieniony. W końcu nadeszła wolna piosenka i znowu wylądowałam w ramionach wcześniejszego chłopaka.
-Hej-powiedział słodko się uśmiechając, odpowiedziałam mu tym samym
-Hej. Jak się bawisz?
-Świetnie.-roześmiał się, lecz nagle jego humor zmienił się z szczęśliwego na poważny.-Szczerze mówiąc chciałem z tobą porozmawiać.-powiedział to takim głosem, że moje serce od razu zaczęło mocniej bić. Pokiwałam głową.-Zauważyłem ostatnio..znaczy się nie uważam by Harry to było hm.. odpowiednie towarzystwo dla ciebie.
-Ale co, czemu? Mówił ci coś?-spytałam zaniepokojona, o co mu chodzi?
-Nie, nie po prostu, nie chcę by..-przerwał i odwrócił się. Na jego twarzy pojawiło się zaniepokojenie, które szybko zastąpił kamienną maską.-Przepraszam cię na chwilę.-powiedział i równie szybko odszedł znikając mi z pola widzenia. Nie wiedząc co zrobić ruszyłam w stronę baru. Gdzie podziała się Alyss? Zeszłam z drogi jakiemuś nachalnemu kolesiowi i przysiadłam na jednym z krzeseł. Zamówiłam drinka i czekając rozejrzałam się po sali. Poczułam, że muszę iść do łazienki, poprosiłam barmana by chwilę poczekał i wstałam próbując znaleźć coś na wzór toalety. Mogłam się go spytać o drogę. Minęłam tańczących ludzi i znalazłam się w jakimś pustym korytarzu. Mimo, że wiedziałam, że nie idę w dobrą stronę, coś kierowało mnie w tamtym kierunku. Zobaczyłam drzwi ewakuacyjne i nie zastanawiając się popchnęłam je. Musiałam się przewietrzyć. Wydałam z siebie cichy krzyk widząc Harry'ego leżącego na jakimś facecie, który próbował się od niego uwolnić. Gdy obrócił twarz w moim kierunku doznałam szoku rozpoznając w nim tego dziwnego mężczyznę sprzed klubu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heej, to był chyba najdłuższy rozdział jak na razie :) Jak wam się podoba rozdział? Zapraszam do komentowania :=))
Bardzo bardzo wciąga. Uwielbiam Hatrryego.On się zna z Nadią, czemu teraz się nie przyjaźnią? Z kim bił się Hazza? Co to za czlowiek? Czekam na next
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny :)
OdpowiedzUsuńCiekawe kim jest ten chłopak, który napadła na Caro. Jak przeczytałam ,,Do zobaczenia księżniczko" to mi się od razu z Niall'em skojarzyło, ale to pewnie już takie moje zboczenia haha
Co takiego się stało, że Harry już nie przyjaźni się z Nadią?
Mam wrażenie, że Carterowi podoba się Caroline
Nie wiem czemu, ale uwielbiam jak Harry się z kimś bije
Pozdrawiam i czekam na next @Mrs_Hazza94