czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział XIV

Patrzyłam na to wszystko nie mogąc się ruszyć, nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za rękę. Obróciłam się i zobaczyłam Cartera. Pociągnął mnie w stronę drzwi.
-Ale..
-Poczekaj tu chwilę..albo nie chodź ze mną.
-Nie powinniśmy ich rozdzielić, czy coś?-spytałam zdenerwowana
-Zaraz tam pójdę..O widzę Alyss, nie martw się.-zaciągnął mnie w kierunku dziewczyny. Gdy nas zobaczyła na jej twarzy pojawił się grymas. Przerwaliśmy jej pocałunek z jakimś blondynem.. zmienia chłopaków jak rękawiczki. Szczerze mówiąc to była już na tyle pijana by zbytnio nie kontaktować. Przyjaciółka podeszła do mnie i zamknęła w uścisku, nagle robiąc poważną minę. Carter zdążył już zniknąć, mam nadzieję, że nic się nie stanie.
-Chodźmy się napić!-powiedziała i wybuchła śmiechem. Nie mogąc się powstrzymać odpowiedziałam tym samym i pociągnęłam ją w kierunku baru. Muszę się wyluzować. Zamówiłyśmy kolejkę i przysiadłyśmy przy jakimś stoliku. Po chwili pojawiło się zamówienie, od razu sięgnęłam po drinka. I po jeszcze jednego. Zapominając o wszystkim zatraciłam się w tańcu, po jakimś czasie stanęła przy mnie rozbawiona przyjaciółka. Zdecydowanie ma słabą głowę.
-Mu..muszę ci coś powiedzieć-nie przestawała się śmiać- Ja, ja i..
-Caroline?-nagle przy mnie znowu pojawił się Carter, już zdążyłam o nim zapomnieć..-Możesz ze mną pójść..em.. Harry..-słysząc jego imię moje serce od razu zaczęło szybciej bić.
-Co.. co z nim?-chłopak pociągnął mnie w stronę korytarza, w którym znajdowało się wyjście ewakuacyjne. Wyprzedziłam go i otworzyłam drzwi na oścież, zdziwiłam się nikogo tam nie widząc.
-Nikogo tam nie ma.-spojrzałam na bruneta. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, otworzył usta by coś powiedzieć, gdy nagle do naszych uszu dobiegł krzyk.
Obróciłam się i razem za Carterem ruszyłam w kierunku z którego dochodził hałas. Znaleźliśmy się w jakimś ciemnym pokoju. Nie mogłam nic dojrzeć, w pewnym momencie na kogoś wpadłam i wylądowałam na ziemi. Usłyszałam śmiech tamtej osoby. Nagle korytarz rozświetlił się, musiałam zasłonić oczy. Carter podał mi rękę. Odwróciłam się i westchnęłam rozpoznując w leżącym mężczyźnie Harry'ego.
-Co to było? Gdzie jest Alyss?-spojrzałam na zdenerwowanego chłopaka. Harry w odpowiedzi roześmiał się, a Carter nim potrząsnął.-Gdzie ona jest?
-Na..Nataniell-jak na jakiś znak chłopak poderwał się i pobiegł korytarzem w kierunku sali. Jak najszybciej ruszyłam za nim. Wbiegłam w tłum tańczących ludzi i złapałam się za głowę wiedząc, że nigdy go tu nie znajdę. Czując kłucie w boku wybiegłam na dwór. Miałam wielką nadzieję go złapać. Wyszłam na drogę i rozejrzałam się dookoła. W oddali zamajaczyła mi jakaś sylwetka.
-Carter?-krzyknęłam i pobiegłam w jego kierunku. Nagle chłopak zatrzymał się, tak, że o mało na niego nie wpadłam.-Gdzie idziesz? Co się stało?
-Nic się nie stało. Muszę znaleźć Alyss.-powiedział szybko
-Idę z tobą-zdecydowałam
-Nie. Lepiej będzie, jak wrócisz z Harrym do domu. Ma kluczyki, weź mój samochód. Zadzwonię do ciebie jak już będzie po wszystkim.-obrócił się i zniknął w ciemnościach.
-Ale co się stało?!-krzyknęłam ostatkami sił, ale odpowiedziała mi cisza. Zmęczona powlokłam się w stronę baru. Do domu było może ze dwadzieścia kilometrów, powinno mi się udać dojść w parę godzin. Na samą myśl o czekającej mnie drodze zachciało mi się wymiotować. Przekroczyłam drzwi, nie zwracając uwagi na dziwnie patrzącego się na mnie ochroniarza. Muzyka tak jak wcześniej rozsadzała mi uszy. Miałam wielką ochotę się napić, lecz wiedziałam, że byłoby to nie odpowiedzialne, wtedy na pewno na nic bym nie wpadła. Rozważyłam zostanie tutaj, aż do białego rana, potem może Carter by po mnie wrócił. Westchnęłam, a jakbym wezwała taksówkę? Sięgnęłam po torebkę w poszukiwaniu jakiś drobnych i znieruchomiałam zauważając jej brak. Szczęście, że zostawiłam telefon u Alyss. Po cholerę w ogóle zgodziłam się na tą imprezę, o tej porze pewnie już normalnie spałabym we swoim milutkim łóżku, ale nie.. A może jednak pożyczę od Cartera ten samochód? W prawdzie nie miałam prawo jazdy, ale w tamte wakacje miałam parę lekcji u Billego. Może jakoś bym dojechała? Zanim zdecydowałam nogi same poniosły mnie do korytarza, w którym ostatni raz spotkałam Harry'ego. Nie wiem co zrobię, gdy go nie będzie. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech ulgi, gdy zaświeciłam światło, dalej leżał w tym samym miejscu. Jak mógł się aż tak bardzo upić? W tym samym czasie chłopak rozpaczliwie próbował zasłonić się przed światłem. Podeszłam do niego i trąciłam ręką próbując zwrócić jego uwagę. Popatrzył na mnie wielkimi oczami i obrócił się na drugi bok.
-Harry-walnęłam go w ramię-Wstawaj! Masz kluczyki?-potrząsnęłam nim. Zamruczał coś pod nosem.
-Ehh.. pieprzyć to.-sięgnęłam ręką do kurtki chłopaka i odetchnęłam z ulgą znajdując w niej szukaną rzecz. Nie wiem co bym zrobiła gdyby ich nie było  Teraz najgorsze przede mną, chwilę rozważałam zostawienie go tu, lecz wiedziałam, że nigdy by mi tego nie wybaczył. Chociaż w sumie mi na tym nie zależy, może mnie lubić, albo nie.. mówi się trudno.
-Harry! Wstawaj!-krzyknęłam przy jego uchu-Cholera! Obudź się!-jak najmocniej mogłam chwyciłam go za ramię. Zatoczył się na ścianę, lecz szybko go złapałam by znowu się  nie położył. Drugi raz nie udałoby mi się go podnieść. Spróbowałam pociągnąć go w stronę wyjścia, lecz w połowie drogi dostałam zadyszki. Szerokim łukiem ominęłam tańczących ludzi i wciągnęłam mocno powietrze, gdy poczułam chłód rozchodzący się po moim ciele. Ochroniarze znowu popatrzyli na mnie dziwnie, a w ich oczach migotało rozbawienie. Tak, bo to jest takie komiczne.. W mroku nie mogłam rozpoznać szukanego auta, znalazłam przycisk na pilocie i wcisnęłam. Skierowałam się w kierunku odgłosu mając nadzieję, że mój słuch nie zawiódł.
Pociągnęłam za drzwi, które na szczęście się otworzyły. Wpakowałam Harry'ego na tylne siedzenie mając nadzieję, że nie zwymiotuje w samochodzie. Zajęłam miejsce przed kierownicą i spróbowałam się uspokoić. Niestety przede mną pojawiła się kolejna kłoda. Gdzie ja mam jechać? Może mogłabym pojechać do domu, a Harry'ego zostawić w aucie. Po namyśle ta opcja odpadła, Nadia na pewno by się obudziła, a jeszcze tylko brakowałoby by znalazła śpiącego go w aucie. Dom Alyss? Odpada, nie mam kluczy.. Nagle jakiś pomysł zaświtał mi w głowie. Odpaliłam samochód i odetchnęłam próbując wyjechać na ulicę. Miałam ochotę krzyczeć z radości, gdy mi się udało. Na szczęście była noc, nie powinno być zbyt dużego ruchu, modliłam się by nie spotkać policji. Jechałam powoli, lecz i tak parę razy samochód zgasł i musiałam odpalać go od nowa. Raz o mało nie wjechałam do rowu. Wydałam okrzyk radości widząc oczekiwany dom. Miałam tylko nadzieję, że był pusty. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Harry patrzy na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Miał minę jakby zaraz miał zwymiotować. Wjechałam na podjazd i obeszłam auto próbując wyciągnąć z niego chłopaka. W pierwszej chwili odepchnął mnie, lecz po chwili poddał się zdając sobie sprawę, że sam nie da rady i dał mi się kierować. Przynajmniej trochę oprzytomniał i nie było mi już tak ciężko. Stanęliśmy przed drzwiami.
-Daj klucze.-powiedziałam i szturchnęłam go w ramię. Chłopak popatrzył na mnie jakby nie rozumiał co mówię i powoli sięgnął do kieszeni. Otworzyłam drzwi i przepuściłam go. Zataczając się wszedł do pokoju. Zaświeciłam światło i zdziwiłam się widząc wielki salon, a w nim ani grama bałaganu. Był strasznie ładnie urządzony i przestronny. Odskoczyłam słysząc brzęk tłuczonego szkła. Westchnęłam, a Harry roześmiał się.
-No.. to ja już chyba pójdę..-odwróciłam się. Czekała mnie długa noc. W samochodzie.
-Caroline?-usłyszałam za sobą głos Harry'ego. Obróciłam się w jego stronę. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, doznałam szoku gdy zamknął mnie w uścisku. Moje serce zaczęło szybciej bić, westchnęłam. Usłyszałam jego cichy śmiech. Nie zwracając na niego uwagi odepchnęłam go i pociągnęłam za rękę na górę, ruszył za mną mamrocząc coś pod nosem.  Za trzecim razem znalazłam odpowiedni pokój. Jak ten dom może być taki wielki? Mieszka tutaj sam? Wepchnęłam go do środka, chłopak od razu poszedł w kierunku łóżka i legł na nie od razu usypiając. Przynajmniej tak mi się wydawało. Zeszłam na dół w poszukiwaniu jakiś tabletek, strasznie bolała mnie głowa, przy okazji postanowiłam, że zostawię mu coś na kaca, bo na pewno będzie czegoś potrzebował. W jednej z szafek znalazłam apteczkę, dziwnie się czułam szperając po jego domu bez jego wiedzy. Popiłam tabletkę wodą, jak ja nienawidzę lekarstw.. Wzięłam szklankę i tabletki dla niego, i skierowałam się na górę. Będąc na szczycie włączyłam światło i znieruchomiałam, gdy zgasło. Żarówka się wypaliła. Poczułam dreszcze. Dotykając ściany skierowałam się w stronę sypialni chłopaka. Weszłam do środka i znalazłam włącznik, odetchnęłam, gdy pokój się rozświetlił, lecz chwilę później znieruchomiałam. Nie dlatego, że pomyliłam pokoje, lecz dlatego co w nim zastałam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeeej! Taki trochę krótki ten rozdział, za to następny będzie wyjątkową długi i w całości poświęcony Car i Harremu. Zapraszam do komentowania, cały czas mi się wydaje jakby ten blog czytały tylko dwie osoby.. :)

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział ❤
    Harry jaki pijak haha
    Fajnie, że Caro się nim zaopiekowała i odstawiła go do domu :)
    Czyżby Harry zrobił striptiz, a może zwymiotował. Jestem za tym pierwszym. Nie miałabym nic przeciwko temu ;)
    Do następnego @Mrs_Hazza94

    OdpowiedzUsuń
  2. No no Harry, nie znałamm Cie od takiej strony.Caro jest odważna, ja nie dałabym rady jechać samochodem ryzukujac zlapanie przez policję. Czekam na next. @angelharry99

    OdpowiedzUsuń