Nadia
Deszcz z ogromną siłą walił o szyby. Droga zamazywała mi się, pomimo szybko ruszających się wycieraczek. Byłam roztrzęsiona, kierownica parę razy o mało nie wypadła mi z rąk. Zatrzymałam się pod znajomym garażem, kliknęłam przycisk i drzwi głośno się otwarły. Wjechałam do niego i wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki. Weszłam do chwilowo pustego domu i pożyczyłam jeden z parasoli. Umówiłam się z Michealem na miejscu, miał podobno dla mnie jakąś niespodziankę. Przez niego zmarnowałam ostatnie godziny moich wakacji. Wszystko zamykając wyszłam z domu chłopaka i skrócając sobie drogę przez las ruszyłam w drogę powrotną. Lepiej by było dla Micheala by w najbliższym czasie trzymał się ode mnie z daleka. Wiatr wzmógł się do takich rozmiarów, że ledwo utrzymałam parasol w ręce. Krople deszczu z ogromną siłą waliły mi w twarz. Zrezygnowana nałożyłam kaptur i po chwili moim oczom ukazał się znajomy brunatno-zielony dach. Wytarłam buty o wycieraczkę i zwinęłam mokry parasol. Wyciągając klucze uświadomiłam sobie, że drzwi są otwarte. Nie wiedząc co mnie czeka, cicho weszłam do środka, Caroline na pewno jest jeszcze w szkole. Nikt inny nie miał kluczy.. chyba że..
-Hej- ściągnęłam kaptur i znieruchomiałam widząc na kanapie siedzącą chudą brunetkę, która obdarzała mnie niewinnym uśmiechem.
Caroline
Harry zwinnym krokiem wstał z krzesła i szybko ruszył w kierunku drzwi. Zeszłam mu z drogi i przyglądałam się co zamierza zrobić. Gwałtownie złapał klamkę i ruszał nią w różne strony, próbując je otworzyć.
-Tylko jej nie wyrwij- powiedziałam to co mi siedziało w głowie, muszę się nauczyć trzymać język za zębami
-Wielkie dzięki, nie wpadłbym na to- popatrzył na mnie ze złością i zrezygnowany usiadł na schodku przy scenie. Niewiele myśląc postanowiłam zająć się pracą, najlepiej będzie jak będę udawać, że go tu nie ma. Na pewno zaraz przyjdzie Alyss z Carterem i nas otworzą, i w końcu się od niego uwolnię.
-Alyss nie przyjdzie-powiedział chłopak jakby czytając mi w myślach-chyba musimy się przygotować, że spędzimy tutaj jakiś czas- odparł z kwaśnym uśmieszkiem
-Co? Czemu? Przecież poszli tylko po drabinę..- podeszłam do niego, a Harry wyciągnął w moją stronę telefon- Co to ma być?
-Ach tak, mam ci przekazać, że Alyss niestety została zmuszona do wyjścia, a Carter jako, że ona jest 'miłością' jego życia musiał jej w tym towarzyszyć.
-O czym ty mówisz?- wyrwałam mu telefon z ręki, na co spojrzał na mnie wściekłym spojrzeniem, dziwne, że mi go nie zabrał. Spojrzałam na wyświetlacz, na którym wyświetlona była ich rozmowa. Carter pisał w niej, że jako znane już wybuchowe oblicze Alyss znowu wyszło na jaw, byli zmuszeni zostać eskortowani do dyrektora. Razem z Maddie. Podobno Alyss się na nią rzuciła. Na to na mojej twarzy pojawił się lekki uśmieszek. Jak nas wypuszczą muszę się wszystkiego dowiedzieć. Po chwili zrozumiałam co to oznacza. Nie przyjdą po nas. A na Maddie i jej koleżanki też raczej nie mogłam liczyć.
-Szybko, przecież masz telefon, zadzwoń po kogoś!- szturchnęłam Harry'ego w ramię podając mu telefon. Popatrzył na mnie zirytowany
-Brawo. Jak mogłem o tym nie pomyśleć, jestem takim idiotą-powiedział z sarkazmem
-No przynajmniej to już sobie ustaliliśmy- popatrzyłam na niego z uśmiechem, a on posłał mi mordercze spojrzenie.- A teraz mi powiedz co jest nie tak z twoim telefon? Czy może nie masz do kogo się zwrócić po pomoc? To przykre.- powiedziałam z udawanym smutkiem i pokiwałam głową. To, że mnie wkurzał, zupełnie wyeliminowało mój strach.
-No wyobraź sobie, że mam. A twoja koleżanka, jest pierwsza w kolejności- popatrzyłam na niego zdziwiona, chyba nie chodziło mu o Alyss, to o kogo?- Ale wyobraź też sobie, że mam zero złotych na koncie.
-Aż tak jesteś rozchwytywany przez te swoje wyimaginowane laski?- na mojej twarzy pojawiło się udawane zrozumienie
-A co zazdrosna jesteś?-popatrzył na mnie z kpiącym uśmieszkiem na twarzy
-Po pierwsze nie mam o co, po drugie o kogo, a po trzecie wcale cię nie znam i nie zamierzam poznać- wstałam kończąc rozmowę i skierowałam się do mojego stołu.
-A ty co? Nie masz telefonu?-spytał wstając i siadając na krześle naprzeciwko mnie
-No wyobraź sobie, że się rozładował.
-Taak, na pewno. Czy..- nie zdążył nic powiedzieć, bo przerwał mu dzwonek przychodzącego smsa. Wziął telefon do ręki, a ja podeszłam do drzwi nasłuchując, czy może ktoś tędy nie przechodzi. Z całej siły walnęłam w drzwi, ale nic to nie dało.
-Uważaj, bo jeszcze je rozwalisz- stwierdził z sarkazmem
-Kto to? Mamusia?- spytałam
-No patrz, co za niespodzianka! Tym razem nie. Carter pisze, że czegoś zapomniał i zaraz tu wróci. Szybko do niego podbiegłam i wyrwałam mu komórkę z ręki. Nic tam nie było, wkurzona chciałam rzucić w niego telefonem, lecz się powstrzymałam. W ostatniej chwili wpadłam na pomysł. Weszłam w smsy i zaczęłam udawać, że czytam jedną z nich.
-Ooo ta jest dobra! Harry, muszę ci coś powiedzieć. To co było..-wybuchnął śmiechem. Nagle moją uwagę zwróciło coś dziwnego, jak chce to proszę bardzo. Szybkim krokiem poszłam na zaplecze i zamknęłam się w nim, złapałam za klamkę, by ich nie otworzył. Zaczęłam czytać pierwszą wiadomość, która się nawinęła.
-Mamy złą wiadomość stary-zaczęłam udawać męski głos, usłyszałam, że Harry zrywa się z krzesła i już po chwili szarpał się ze mną klamką, kontynuowałam czytanie- Nie mamy nic nowego, ostatni..-nagle poczułam mocne szarpnięcie drzwi i wypadłam na zewnątrz. Chłopak złapał mnie za ramię i wyszarpał mi telefon.
-Uwierz mi radzę ci, nigdy nie mieszaj się w cudze sprawy. To samo tyczy się mojej komórki- powiedział ze złowieszczym błyskiem w oku i szybko się odsunął wchodząc do schowka.
Wkurzona usiadłam na schodach i gapiłam się w drzwi. Co z niego za palant! Po chwili wyszedł z niego pijąc jakiegoś szampana. Widzę, że najwyraźniej mają tu duże zapasy.
-Chcesz trochę?-powiedział z chytrym uśmieszkiem, widzę, że szybko mu przeszło.
Pokiwałam przecząco głową i usiadłam za stołem. Zrezygnowana zaczęłam bawić się swoim naszyjnikiem. Zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi. Nie zauważyłam jak przy mnie pojawił się Harry. Podniosłam na niego wzrok, lesz zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, już w dłoni trzymał mój naszyjnik. Chciałam go wyrwać, lecz nie chciał go puścić.
-Skąd go masz? To nie..- nagle drzwi otworzyły się z hukiem. Carter! Korzystając z jego nieuwagi wyszarpnęłam naszyjnik i szybko chwyciłam torbę, kierując się do drzwi. Przeminęłam zdziwionego Cartera i ruszyłam w kierunku schodów.
-W czymś przeszkodziłem?-usłyszałam pytający głos chłopaka
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wyszłam z auta Cartera jeszcze raz dziękując mu za podwózkę. To naprawdę miło było z jego strony. Nie miałam zbytniej ochoty gadać, więc jechaliśmy słuchając nieznanych mi kawałków z jego płyt. Właśnie sobie uświadomiłam, że nie zapytałam go o Alyss. Trudno, jutro z nią pogadam. Pomachałam mu i weszłam do.. otwartego domu.Odruchowo skierowałam się do kuchni.
-Powinnyśmy jej powiedzieć, ona musi..- usłyszałam nieznajomy głos, i nagle wszystkie pary oczu zatrzymały się na mnie.
-Co musi?- spytałam zmieszana, nie wiedząc o kim mowa, po chwili znowu moją uwagę odwróciła nieznajoma dziewczyna
-Jestem Lucy- przedstawiła mi się brunetka idąca w moim kierunku..
Zapraszam do czytania i komentowania :))
Ciekawe kim jest ta Lucy i o czym musi wiedzieć Caroline
OdpowiedzUsuńZakończyłaś rozdział w takim momencie, że z niecierpliwością będę czekała na next
Ten sms na telefonie Harry'ego, może chodzi o nowe dragi albo informacje na czyjś temat
@Mrs_Hazza94
przeczytałam juz wszystkie rozdziały, bardzo fajnie piszesz i pozostawiasz czytelników w niepewności co jest jak najbardziej plusem! świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńŚwietne ff :))) Naprawdę ciekawie się zapowiada
OdpowiedzUsuń