-Caroline- uścisnęłam dłoń dziewczyny
-Miło cię poznać, Nadia wspominała, że przyjedziesz.-posłała mi ciepły uśmiech
-Ty jesteś tą przyjaciółką, co mieszka w Stanach?- na to pytanie na jej twarzy pojawiło się coś na wzór zdziwienia, chociaż może mi się wydawało, bo zaraz pokiwała głową
-Tak, ale postanowiłam już wrócić, stęskniłam się za tym miejscem-w pokoju zapadła niezręczna cisza-Hm.. no tak, ja już chyba pójdę, obiecałam mamie, że spędzę z nią trochę czasu. Nadia..
-Tak? Czekaj, odprowadzę cię do drzwi. Caro, nie zdążyłam zrobić obiadu. Może zamówimy sobie pizzę, co ty na to?-pokiwałam głową-Ok, to ty zamów a ja zaraz wracam. Gdy zostałam sama w kuchni, odruchowo skierowałam głowę do drzwi. Skarciłam się w myślach za takie zachowanie. Pierwszy raz od dawna się spotkały, na pewno mają sobie wiele do powiedzenia. Wzięłam do ręki telefon, gdy nagle zaczął dzwonić. Zastanawiając się co zrobić, postanowiłam odebrać.
-Halo? Nadia?- po drugiej stronie rozległ się męski głos
-Nie. Tu jej kuzynka, Nadii chwilowo nie ma.
-Aha..powiedz jej, że czekam do piątku. Ona będzie wiedziała o co chodzi.
-A kto mówi?- nie zdążyłam spytać bo usłyszałam dźwięk oznajmiający zakończenie połączenia
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No nie wiem.. ta czy ta?-spytałam Alyss, która przyszła po mnie już pół godziny temu. Dalej nie wiem skąd miała mój adres. Gdy spytałam się jej co się stało wczoraj, powiedziała, że wszystko opowie mi w drodze.
-Ta pierwsza. Chociaż, nie.. Tak, zdecydowanie ta pierwsza. Idź się ubrać i wychodzimy.
Za piętnaście minut zaczyna się rozpoczęcie, a ja nadal nie jestem gotowa. A to wszystko przez Alyss, bo nie podobało jej się moje wcześniejsze ubranie. Uważała, że jest nudne i zwykłe. Po przyglądnięciu się, też to zauważyłam. Po zmierzeniu prawie całej mojej szafy padło na białą koszulę bez rękawów i czarną spódnicę z wysokim stanem. Po wczorajszej burzy nadal kropiło, a na drodze było pełno błota. Dokonałam ostatnich poprawek i byłam gotowa. Szybko ubrałam płaszcz i razem wyszłyśmy przed dom. Jak wstałam Nadii już nie było, napisała mi karteczkę, że musiała dzisiaj wcześniej wyjść. Wczoraj, gdy przekazałam jej wiadomość od tego faceta, szybko wyszła i nie było jej cały wieczór. Martwiłam się o nią, strasznie się zdenerwowała tym wszystkim. Gdy wróciła była cała mokra i poszła prosto do łóżka. O nic jej nie pytałam bo i tak wiedziałam, że nie odpowie. Postaram się dzisiaj coś z niej wyciągnąć.
-To co? Jak to się stało, że rzuciłaś się na Maddie?-spytałam z uśmiechem na twarzy
-Oh no wiesz, nie wiem co ci powiedział Carter, ale wcale się na nią nie rzuciłam.-powiedziała z miną niewiniątka- Ja tylko.. ja tylko pomogłam szklance wody trafić na jej twarz, a potem to jakoś się tak samo optoczyło. Mówię ci sama mnie o to prosiła.
-Żałuję, że tego nie widziałam-powiedziałam za śmiechem- A gdzie później zniknęłaś?
-No ty sobie poszłaś, co zupełnie rozumiem, tak samo reszta. Nie skończyliśmy..
-Właśnie przepraszam cię, po tym wszystkim jakoś to mi z głowy wyleciało-przerwałam jej
-Nie masz za co-posłała mi uśmiech- Dyrektorka kazała mi i Maddie wszystko przygotować. Oczywiście w oddzielnych pokojach, potem Carter przyszedł i pomógł nam po przywieszać plakaty. Sorry, że cię ze sobą wtedy nie wzięłam. Właściwie to co robiliście, nie chciał cię zabić?
-Oczywiście, że chciał, na szczęście twój chłopak mnie uratował- posłałam jej rozbawiony uśmiech
-To nie jest mój chłopak!-wrzasnęła i nagle wszystkie pary oczu odwróciły się w naszym kierunku, przed nami zamajaczył już budynek szkoły
-Jasne, jasne, ale w sumie pasowalibyście do siebie..
-Kto by z kim pasował?- odwróciłam się zaskoczona. Carter stał za nami i patrzył się na nas podejrzliwie, gdy już miałam mu coś zmyślić nagle odezwała się Alyss
-Caroline i..-pośpiesznie zatkałam jej usta i uśmiechnęłam się do chłopaka
-Cześć Carter, idziesz z nami?Alyss chodź już. Musicie mi pokazać jak wam to wszystko wyszło.-dziewczyna niechętnie ruszyła za nami przebiegle się uśmiechając.
-Właściwie..-przerwałam rozglądając się dookoła, gdzie oni poszli? Spojrzałam w kąt i stanęłam jak wmurowana, gdy zobaczyłam Alyss szeptającą coś Carterowi. Po chwili chłopak roześmiał się i odszedł w drugim kierunku
-Co ty mu powiedziałaś?-szybko zrównałam się z dziewczyną
-Nic takiego.. Tylko, że..- przerwał jej głoszony komunikat oznajmiający o zaczynającym się za 5 minut rozpoczęciu. Alyss szybko porwała mnie za rękę i pociągnęła długim korytarzem. Nie dała mi to żadnej szansy na odezwanie. Po chwili stałyśmy już w sali gimnastycznej. Pod główną ze ścian zbudowano wielką scenę, była już udekorowana, a w kierunku mikrofonu szła jak się domyślam dyrektorka. Nad nią wisiał.. mój plakat? Na szczęście, nie wyglądał tak okropnie jak wczoraj, widzę, że ktoś go dokończył. Zapewne Alyss. Po chwili dziewczyna pociągnęła mnie do przodu i o mało nie wpadłam na jakiegoś człowieka.
-Dzień dobry pani- usłyszałam jak Alyss wita się z jakąś starszą wysoką kobietą. Skądś ją kojarzyłam. Po chwili sobie uświadomiłam, że przede mną stoi pani Wilson, we własnej osobie
-Dzień dobry-powiedziała z uśmiechem-Alyss pani dyrektor mówiła mi co się wczoraj stało. Obiecałaś, że to się już nie powtórzy- po chwili jej wzrok spoczął na mnie, nie był już taki przyjemny jak przed chwilą.
-To jest Caroline-przedstawiła mnie dziewczyna, lecz kobieta już jej chyba nie słyszała, bo właśnie ktoś zawołał ją pod scenę. Szybko ustawiłyśmy się, bo właśnie rozległ się hymn szkoły i późniejsze przemówienia. Starałam się nie usnąć, gdy w pewnym momencie na scenę wyszła Maddie, jedna z jej koleżanek i Carter. Ach tak, zapomniałam, że jest ona przewodniczącą szkoły. Czy przewodniczący nie powinien być miły i koleżeński? Kto ją w takim razie wybrał?
-Witam was wszystkich w nowym roku szkolnym i jeszcze raz dziękuję za to, że- poczułam lekkie szturchnięcie i obróciłam się w stronę Alyss. Ledwo pohamowałam śmiech patrząc jak naśladuje mówiącą dziewczynę. Po piętnastu minutach, które chyba trwały wieki zeszli ze sceny, a na ich miejsce weszła pani Wilson. Zauważyłam pod ścianą stojącą Nadię, po chwili jej uwagę odwrócił telefon i pospiesznie wyszła z pomieszczenia. Tak właściwie co ona tu robi, z tego co wiem podstawówka ma rozpoczęcie za godzinę i to w innej części szkoły.
-Witam was drodzy uczniowie. Mam nadzieję, że wszyscy miło spędziliście wakacje. Teraz zaczynamy nowy rok, przed nami nowe wyzwania i..- w jej głosie pojawiło się zawahanie, rozejrzałam się po sali. Nagle spojrzenia wszystkich skierowały się do drzwi, które zamknęły się z wielkim hukiem. Do środka wszedł Harry. Kobieta kontynuowała przemówienie. Spojrzałam na Alyss, która powiedziała coś pod nosem, poczułam przemożną chęć obejrzenia się w bok. Nie mogłam się dłużej powstrzymać, zauważyłam Cartera mówiącego coś Harremu do ucha. Ten z kolei posyłał mi zimne spojrzenie. Szybko odwróciłam głowę i postarałam się skupić na słuchaniu. Utrudniało mi to, że ciągle czułam na sobie jego wzrok.
-Na pewno cię nie odprowadzić, mam dużo czasu.
-Nie dzięki-uśmiechnęłam się- Poradzę sobie jakoś, a ty mówiłaś wcześniej, że masz coś do załatwienia.
-No jak chcesz, ale pamiętaj przyjdę jutro po ciebie o 7. Masz być gotowa.- pożegnałyśmy się i Alyss powolnym krokiem ruszyła w swoją stronę. Podobno mieszka gdzieś, koło jakiegoś jeziorka.
-Ej, miałaś mi powiedzieć skąd znasz mój adres- zawołałam, lecz już się nie odwróciła.Chyba mnie nie słyszała.
Skierowałam się w stronę domu, drogę tam opanowałam już do perfekcji. Dzisiaj ma mi przyjść przesyłka z książkami do szkoły. Wczoraj Billy miał mi dosłać resztę moich rzeczy, lecz odkąd wyjechałam się nie odezwał, tak samo rodzice. Wieczorem nie mogłam się powstrzymać i zadzwoniłam do nich, niestety abonament był nie dostępny. Może do mnie..
-Cholera!- w jednej chwili byłam cała mokra, jakiś palant ochlapał mnie wodą z kałuży. Wściekła spojrzałam w kierunku odjeżdżającego samochodu, w lusterku zamajaczyła mi postać Harry'ego. Mogłam się domyślić, tylko on wpadłby na taki chory pomysł, zab.. Nagle upadłam na chodnik i poczułam rozsadzający ból w okolicach kolana. W tym samym czasie w krzakach coś zamajaczyło. Zrezygnowana z wielkim bólem stanęłam na nogi i rozejrzałam się, to pewnie jakiś lis. Spojrzałam na kolano, całe rajtuzy były potargane, a z rany sączyła się krew. Pieprzony Styles! Chwila, skąd ja wiem jak ona ma na nazwisko. Po chwili obraz przed moimi oczyma się rozmył, a ja poczułam oplatające mnie w talii ramiona i całkiem odpłynęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dylan
-Wejść!-zza ściany rozległ się donośny głos, zrezygnowany chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi. Ubrałem na twarz kamienną maskę i przekroczyłem próg.
-Macie ją?- spytał ostrym tonem i wstał zza biurka zrzucając na podłogę wszystkie teczki
-Nie, ale..
-A jego?
-Też nie, ale..
-To po co w ogóle tu przychodzisz?! Masz czas do piątku inaczej..
-Pojawiła się nowa dziewczyna.
-Jaka dziewczyna?- na chwilę z jego twarzy zniknęła złość i pojawiło się zaciekawienie
-Podobno.. kuzynka Nadii.
-Przecież Nadia nie ma żadnej rodziny, a tym bardziej kuzynki-zamyślił się, a ja nerwowo patrzyłem się w ścianę, powstrzymując się od zadania siedzącego mi w głowie pytania
-Dobrze.. obserwuj ją i donoś mi o wszystkim. A on.. on, masz coś nowego?-zasiadł na krześle, nalewając sobie wina
-Yy.. można tak powiedzieć. Ostatnio coraz bardziej węszy, znalazł chatkę Rosalie.-popatrzył na mnie z wyczekiwaniem- Na szczęście ona nic nie pamięta, więc to nie powinno niczego zmienić. A reszta dalej stoi w miejscu, nie ma się czym przejmować. Powoli im się to nudzi, niedługo sami się poddadzą. Nie zauważają najważniejszych rzeczy.
-Poślij Drake, niech się z nim spotka. Trzeba to szybko skończyć. I śledź tą nową, wie o wszystkim?
-Z tego co wiem nie.
-Może nam się przydać, idź już. Muszę pomyśleć co zrobić z tym ich "szefem".
-Oczywiście jeszcze jedna rzecz, ta... ta dziewczyna, ona ma..- głośno przełknąłem ślinę i spojrzałem przed siebie. Zapadła cisza, po chwili lekko pokiwałem głową, teraz wszystko może się zmienić. Jesteśmy bliżej prawdy niż kiedykolwiek.
Twój blog został dodany do wpisu :)
OdpowiedzUsuńhttp://wykaz-opowiadan.blogspot.dk/p/harry-styles.html
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńHarry nie trzaskaj drzwiami. To nie ładnie haha
Powiedz proszę, że to Harry złapał Caroline
Wiem, że odjechał samochodem, ale to by było słodkie
Jestem ciekawa kim jest Dylan, dlaczego ma śledzić Caro i co próbuje odkryć?
Czekam z niecierpliwością na next i życzę weny
Buziaki :* @Mrs_Hazza94